- Dlaczego mi nie możesz po prostu powiedzieć?!- moja
kłótnia z Zayn’em trwała już co najmniej pół godziny i powoli traciłam trzeźwy
umysł.
- Zayn! Uspokój się! Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi,
dlatego musimy sobie ufać, rozumiesz?!- odkrzyknęłam, będąc pewna, że zaraz nie
dam rady i wybuchnę ostrym gniewem.
- A co to za zaufanie?! Czy ty wiesz co oznacza w ogóle te
słowo?! Dowiaduję się z gazet, że jesteś w szpitalu w śpiączce, a budzisz się
dopiero po dwóch tygodniach! I ja mam się uspokoić?! Dlaczego nie możesz mi
powiedzieć co się dzieje?!- w jego oczach panowała furia. Był zdenerwowany i
nawet niewidomy mógł wyczuć tą aurę, którą zawsze wytwarzał podczas naszych
kłótni.- A może ktoś Cię po prostu zgwałcił, co?! I teraz jesteś w ciąży! I
mało tego! Podobało Ci się to!- jego słowa były dla mnie niczym cios prosto w
serce. Wiedziałam, że nie panuje nad tym co mówi, ale i tak cholernie mnie to
zabolało.
- Zayn .. Uspokój się. Proszę Cię! Nikt mnie nie zgwałcił,
rozumiesz?- zaczęłam spokojnie, ale nie dane mi było kontynuować, gdyż Malik
prychnął lekceważąco.
- Wiesz co?! Jesteś taką samą dziwką jak Twoja matka!-
krzyknął mi prosto w twarz. Automatycznie zamknęłam usta, cofając się o krok i
nie wierząc, że wypowiedział TE słowa. Poczułam jak przez moje ciało przechodzi
milion dreszczy, a do moich oczu napływają łzy. Zayn dopiero teraz zrozumiał co
powiedział i zauważyłam jak jego twarz w ciągu jednej sekundy złagodniała.
Widziałam w jego oczach strach i niepokój.
- [T.I] .. Ja ..- zaczął, ale nie dałam mu skończyć, gdyż podniosłam
rękę, w geście który oznaczał, że nie chcę go już słuchać. Poczułam jak po
moich policzkach spływają łzy, ale zamiast je otrzeć spojrzałam w oczy mulata.
- Wiesz co?- zaczęłam szeptem.- Masz rację. Jestem dziwką. –
mój głos był niewiele głośniejszy od szeptu.
- [T.I] .. Poniosło mnie. W życiu bym tego nie powiedział.-
Malik zrobił krok w moją stronę, na co ja automatycznie zareagowałam krokiem w
tył.
- Ale powiedziałeś.- Nie zwracając na nic uwagi, wybiegłam z
pokoju, kierując się ku schodom, ponieważ wyjście z domu było na parterze.
Słyszałam wołanie mojego imienia, ale udawałam, że tego nie słyszę. Niczym
torpeda wybiegłam z domu, biegnąc najszybciej jak umiałam do mojego samochodu.
Wsiadłam do swojego Audi Q7, odpaliłam silnik i ruszyłam przed siebie od razu
rozpędzając się do 200 km/h. Przepisy były ostatnią rzeczą, która mnie w tej chwili interesowała. Wciąż nie mogę
uwierzyć, że mój najlepszy przyjaciel Zayn wspomniał o
mojej matce. Moja rodzicielka była prostytutką. Cały czas piła, brała
narkotyki, umawiała się co chwilę z kimś
innym. A ja? Byłam przypadkiem. Przypadkiem, który zrujnował jej życie.
Przypadkiem, który zniszczył jej wszystkie plany na przyszłość. Zawsze czułam
się jak wyrzutek. Ona nigdy się mną nie
opiekowała. Mogła wyjechać bez żadnych skrupułów na parę dni, zostawiając mnie
samą w starej kamienicy bez jedzenia. Kiedy byłam w wieku 10 lat,
przedawkowała. Zostałam sama. Potem
wszystko działo się coraz szybciej. Zostałam zabrana do domu dziecka, gdzie
poznałam Jego. Zayn jako jedyny mi nie dokuczał. Pamiętam, że zawsze mnie
bronił i nigdy nie pozwolił, aby coś mi się stało. Jego rodzice zginęli w
wypadku samochodowym, przez co wylądował tam gdzie ja. Nie miał żadnych
opiekunów, którzy mogli się nim zająć. W
wieku 13 lat obiecaliśmy sobie, że kiedy będziemy pełnoletni wyprowadzimy się i
kupimy sobie dom. W wieku 19 lat Zayn zaczął solową karierę i stał się znanym w
całej Europie piosenkarzem. Kiedy
myślałam, że w końcu wszystko się ułoży, coś zaczęło się dziać z moim sercem. A
co się później okazało? Miałam wrodzoną wadę serca. Opiekunowie z domu dziecka
wiedzieli o tym od samego początku, ale nie chcieli mnie martwić. Fakt.
Wysyłali mnie w wieku 12 lat na masę badań, ale niczego nie podejrzewałam,
ponieważ potem wszystko ucichło i stwierdziłam, że takie wizyty u pielęgniarki
są normalne u każdego dziecka po takich przejściach. Kiedy dowiedziałam się o
moim sercu, obiecałam sobie jedno. Nigdy nie powiem o tym Zayn’owi. Musiałby
zakończyć swoją karierę przeze mnie, a on naprawdę w to wkładał całego siebie.
Nim się obejrzałam, a zobaczyłam przed sobą duży neonowy napis ‘Club Paradise’.
Ludzie z wadami serca nie powinni pić, ale parę drinków mi nie zaszkodzi. Bez
żadnego wahania wyszłam z samochodu, uprzednio go parkując i skierowałam się do
miejsca, gdzie miałam zamiar zapomnieć o wszystkich problemach.
~~~
- Cześć, postawić Ci drinka?-
nieznajomy przysiadł się do mnie. Spojrzałam na niego i mogłam przyznać, iż był
całkiem przystojny. Trochę ciemniejsza karnacja, czarne włosy, oraz czekoladowe
tęczówki. Dlaczego musi przypominać aż tak bardzo Zayn’a? Spojrzałam na swoją
pustą szklankę i mogłam stwierdzić, iż wypiłam już wcześniej zamówione Whisky z
colą. Niepewnie kiwnęłam głową do nieznajomego, po czym mogłam dostrzec jak
mówi do barmana, aby podał dwa razy drinka, którego nazwy w życiu nie powtórzę.
Po jakiemu to było? Po chińsku?
- Spokojnie. To jest specjał tego
lokalu.- rzekł spokojnie, widząc mój wyraz twarzy. Nie mogłam stwierdzić, iż
poczułam ulgę, gdyż nie znałam Go.- Tak w ogóle to jestem Armin.- przywitał
się, uśmiechając szeroko. Rany, naprawdę był przystojny!
- [T.I].- powiedziałam, próbując
nie patrzeć na jego twarz. Po chwili barman postawił przed nami nasze
zamówienie. Już chciałam wziąć łyk, kiedy Armin strącił łokciem chusteczkę. Bez
zastanowienia wstałam ze stołka, aby się po nią schylić. Uklęknęłam, wzięłam ją
w ręcę i spowrotem stanęłam na nogach.
- Dzięki.- uśmiechnął się, a ja
poszłam w jego ślady po czym mruknęłam coś w stylu ‘ Nie ma za co’. Już po
chwili usiadłam na hokerze i pociągnęłam łyk z mojej szklanki. Hmm .. Dobre. Gadaliśmy
z Armin’em przez jakieś 5 minut i nim
się obejrzałam skończyłam sączyć swojego drinka. Już chciałam prosić o
kolejnego, kiedy poczułam mocne szarpnięcie w sercu. Odruchowo chwyciłam się w
tym miejscu. Poczułam kolejny przeszywający ból i upadłam na kolana,
jednocześnie zsuwając się ze stołka. Co się dzieje? Przecież to były tylko dwa
drinki! Nie powinno się NIC dziać! Nagle otworzyłam szerzej oczy i podniosłam głowę,
aby spojrzeć mu w oczy.
- C-co ty mi dosypałeś, idioto ..-
szepnęłam nie mogąc w stanie wydusić nic więcej. Czasami prochy robią za 5
mocnych drinków, a w moim wypadku to jest sprawa życia czy śmierci. Poczułam
kolejne szarpnięcie w sercu, na co zareagowałam mocnym syknięciem i nie mogąc
dłużej wytrzymać, łzy wydostały się spod powiek. Jedyne co w tej chwili
widziałam, były jego przerażone oczy. A potem? Potem widziałam czarną mgłę,
która bezlitośnie wciągała mnie do jej świata.
~~~
- C-czy .. jest jeszcze j-jakiś
ratunek?- mój głos się załamywał. Siedziałem właśnie w sali szpitalnej, gdzie
leżała [T.I]. Czemu ona mi nie powiedziała o jej sercu? Przecież bym jej pomógł!
Łzy nie chciały się zatrzymać i cały czas wyrabiały sobie na moich policzkach
te dwie same, mokre ścieżki.
- Tylko jedno ją teraz uratuje.-
zaczął doktor, a ja automatycznie podniosłem głowę, aby na niego spojrzeć.
Poczułem jak rodzi się we mnie promyk nadziei.- Przeszczep serca.-
dopowiedział.
- D-do kiedy trzeba znaleźć dawcę?-
spytałem łamiącym głosem. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Jeszcze niedawno
graliśmy w karty, przed kominkiem który dawał niesamowite ciepło, a teraz ta
radosna dziewczyna powoli umiera.
- Przykro mi, ale obawiam się, że
nie damy rady znaleźć serca. Zostały jej niecałe dwie godziny, a dawcy nie
znajdziemy w tak krótkim czasie.- Przeniosłem wzrok z jego twarzy na Nią. Jest
taka piękna .. Nie mogłem patrzeć na to jak umiera. Nie mogłem! Spojrzałem
ostrożnie na 40-latka i otworzyłem usta, aby wydobyć z siebie Te trzy słowa.
- Już macie dawcę.
~~~
Otworzyłam niepewnie oczy, czując
jak przez okno przebijają się płomienie słońca. Po chwili ziewnęłam i mogłam stwierdzić,
iż byłam całkowicie wyspana. Już chciałam się przeciągnąć, lecz przeszkodziły
mi w tym rurki. Zaraz, co? Otworzyłam szerzej oczy i mogłam dostrzec, iż nie
jestem w moim pokoju. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu i zauważyłam, że
znajduję się w szpitalu. Kurwa.
- O, widzę, że już się pani obudziła.-
weszła w tym momencie pielęgniarka do sali.
- C-co się dzieje? Co się ze mną
stało?- spytałam niepewnie, próbując sobie przypomnieć zeszły wieczór, lecz na
marne. Jedyne co zostało mojej w głowie była kłótnia z Malik’iem. Po chwili
zauważyłam jak blondynka spuszcza powoli głowę, patrząc na podłogę. Mów co się
stało!
- Przykro mi, ale .. pojechała
pani do klubu .. i pewien chłopak wsypał pani do drinka jedne z najmocniejszych
narkotyków.- zacięła się i powoli przeniosła na mnie wzrok. Widziałam w nich
ból i współczucie.- Niestety, nie wiedział, iż ma pani .. problemy z sercem.
Kiedy zobaczył co się z Panią dzieje od razu zadzwonił na karetkę i nazajutrz poszedł
na komendę przyznać się. Powiedział, że nie chciał tego. Jak każdy nastolatek w
tych czasach .. chciał się tylko zabawić.- chrząknęła znacząco, na co ja
zamknęłam oczy i jęknęłam. Nagle przypomniała mi się jedna rzecz. Podniosłam
lekko głowę i spojrzałam w jej zielone tęczówki.
- A-ale .. Moje serce.. Jak takie
osoby jak ja przesadzą z alkoholem to potem potrzebny jest .. przeszczep
serca.- szepnęłam niepewnie, na co pielęgniarka kiwnęłam potwierdzająco.- Więc
.. kto?- spytałam, modląc się w duchu, aby nie powiedziała Tego nazwiska.
- Uhm.. Pan Zayn Malik.- szepnęła
niepewnie, a ja poczułam jak moje nowe serce rozsypuje się na milion kawałków.
Nie .. Nie wierzę .. Zayn, co ty zrobiłeś?!- Kazał pani to przekazać.-
wyciągnęła z kieszeni kartkę i podeszła w moją stronę, aby mi ją podać. Po
chwili pośpiesznie wyszła z sali, a ja
drżącymi rękoma rozwinęłam kawałek kartki i spojrzałam na treść.
Już dawno skradłaś moje serce. Teraz wystarczy, że będziesz
się nim opiekować do końca życia.
Kocham Cię, choć zawsze bałem się Tobie to powiedzieć. Nawet nie wiesz jak tego teraz żałuję.
Twój na zawsze,
Zayn.
Zaczęłam się dławić łzami. Kocham
Go, tak mocno kocham! Zawsze bałam się wypowiedzieć te słowa na głos, ponieważ
nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni. Oboje się baliśmy. Nigdy nie wiedziałam
co to była miłość. W moim dzieciństwie takie słowo nie istniało. Ono pojawiło
się dopiero w moim słowniku, kiedy poznałam Zayn’a. Otworzył przede mną świat i
pokazał mi go od tej lepszej strony. Nigdy nie będę żałować, że go poznałam. W tej
chwili myślałam nad jednym słowem, które odbijało się echem w mojej głowie.
ŚMIERĆ. Chciałam po prostu odejść z tego świata, mogąc znów spotkać Jego, ale
wiedziałam, że nie mogę tego zrobić, gdyż On mi nie oddał serca bez powodu.
Chciał mnie utrzymać przy życiu.
- Obiecuję, będę dbać o Twoje
serce.- szepnęłam, patrząc na sufit. Wiedziałam, iż mnie słyszy. Zaczęłam znowu
dławić się łzami, ale wiedziałam, że nie da się tego powstrzymać. Za mocno Go
kochałam.
,, Nie bój się miłości, ona nie zawsze boli’’
____________________________________________________________________
Wybaczcie, nie wiem co mnie naszło na Sad End'y ostatnio xD Doszłam do wniosku, że takie mi chyba łatwiej pisać :D No nic .. Ostatni to będzie Happy End - obiecuję! :D
Dziękuję za komentarze <3
Czytasz = komentujesz = uśmiech wywołujesz