Leżałam na łóżku od dobrej godziny, bawiąc się w rękach
telefonem. Czekałam na odpowiedź od Matt’a. Otóż wymyśliłam genialny plan, aby
sprawdzić czy Tomlinson jednak coś do mnie czuje. Rozpisałam się w tej
wiadomości, ale tylko dlatego, żeby Mathew zrozumiał wszystkie szczegóły.
Chciałam aby plan wyszedł bez żadnych podejrzeń, a co najważniejsze bez żadnych
wpadek. Czekałam na odpowiedź już 20 minut i po chwili zaczęłam tracić nadzieję
na wiadomość od niego, ponieważ robiło się coraz później. Może on po prostu
spał? Westchnęłam, po czym odłożyłam urządzenie na szafkę nocną i zwlekłam się
z łóżka, kierując się do łazienki. Kiedy już dotarłam do celu, zamknęłam drzwi
i przekręciłam kluczyk. Rozebrałam się i wzięłam godzinny prysznic. Po wyjściu
z łazienki dostrzegłam mój migający telefon. Podeszłam szybko, a raczej
podbiegłam do szafki nocnej oraz chwyciłam urządzenie w rękę. Nie tracąc dłużej
czasu nacisnęłam odpowiednie klawisze i spojrzałam na trzy słowa, które automatycznie
wywołały na mojej twarzy szeroki uśmiech.
Od: Matt
Wchodzę w to.
~~~
Właśnie dostrzegłam Matt’a, wchodzącego do szkoły.
Zaalarmowana pośpiesznie się rozglądnęłam, w celu ujrzenia Louis’a. Już miałam
pokazywać Mathew’owi, że nie widzę Tomlinson’a i żeby zaczekał, aż przyjdzie,
kiedy kątem oka dostrzegłam charakterystyczną burzę brązowych włosów.
Przekręciłam w tamtą stronę głowę. Louis bez żadnych skrupułów wpatrywał się we
mnie, wcale niewzruszony faktem, iż go na tym przyłapałam. Pośpiesznie
odwróciłam wzrok i dałam znak Matto’wi. Czas zacząć grę, Tomlinson.
Zdecydowanym krokiem skierowałam się w lewą stronę i już po paru sekundach
mogłam usłyszeć wykrzykiwanie mojego imienia. Udając zaskoczoną, odwróciłam się
w stronę odgłosu i z szerokim uśmiechem na twarzy pobiegłam w kierunku Matt’a,
rzucając mu się w ramiona. Chwycił mnie mocno, po czym okręcił się ze mną wokół
swojej osi, a potem odstawił mnie na ziemię. Wzięłam głęboki wdech, wiedząc co
trzeba teraz zrobić. Bez żadnego widocznego wahania chwyciłam jego twarz w obie
ręce, po czym namiętnie pocałowałam. Musiałam przyznać, iż całował naprawdę
świetnie. Oderwaliśmy się od siebie i bez zastanowienia uśmiechnęłam się do
niego szeroko. Kątem oka zauważyłam jak Louis stoi w bezruchu. Musiałam
przyznać, że gdyby wzrok mógł zabijać to Mathew by już leżał na tej ziemi w
kałuży krwi. I w tej chwili byłam już
pewna. On był naprawdę zazdrosny.
~~~
Przez resztę dnia udawaliśmy z Matt’em parę. Trzymaliśmy się
za ręce, kradliśmy sobie pocałunki oraz co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Louis
udawał, że nie interesujemy go, ale widziałam, iż nie jesteśmy mu obojętni. Mam
zdolność rozpoznawania emocji po mamie. Zawsze uważałam to za wadę, ponieważ
komu by się przydało takie coś? Jednak niedawno stwierdziłam, iż jest to darem
Boga z niebios. Myślałam, że zazdrość Louis’a pozostanie na tym, że będzie
zabijał Matt’a wzrokiem, lecz to co się stało na stołówce przebiło wszystko. Szłam z Mathew do naszego stolika, trzymając
tace w rękach, co chwilę wybuchając śmiechem. Kiedy przechodziliśmy koło
Tomlinson’a i reszty to Louis jak gdyby nigdy nic wstał gwałtownie,
jednocześnie ‘niechcący’ wywracając całą zawartość tacy Matt’a na jego bluzkę.
Jedyne na co było go stać było jedno, głupie ‘ups’. Nie spodziewałam się
takiego ruchu z jego strony i dlatego chwilę zajęło mi, aby zrozumieć co się
stało. Szybko odłożyłam swoją tacę na najbliższy stolik, po czym powiedziałam w
stronę Louis’a jedno słowo. Idiota. Jego
uśmiech momentalnie zmalał. Pewnie myślał, że będę się z tego jakże
prześmiesznego żartu śmiać. Nie tracąc czasu, chwyciłam przyjaciela za rękę,
próbując wydostać się z tego miejsca. Skierowaliśmy się do łazienki, aby Matt
mógł umyć tą wielką plamę. Wiedziałam, iż nie mogę wejść do męskiej ubikacji, dlatego właśnie w tej
chwili chodzę bezczynnie po szkole, uprzednio stwierdzając, że zgubiłam
przyjaciela. Ciężko westchnęłam i miałam się już kierować do szkolnego murku,
aby na nim usiąść, chcąc jednocześnie przeczekać długą przerwę, kiedy
niewiadomo kiedy zostałam wciągnięta do kantorka woźnego. Pisnęłam zaskoczona,
po czym podniosłam wzrok i dostrzegłam Jego. Wpatrywał się we mnie intensywnie,
po czym odwrócił się przodem do drzwi, przekręcając klucz. Odwrócił się do mnie
przodem, dalej się nie odzywając. Czemu on nas zamknął? Co on chce zrobić?
- Wiem co robisz, kocie.- zabrał w końcu głos i od razu poczułam
znajome dreszcze na dźwięk jego głosu.- Nie uda Ci się.- dodał po chwili, a ja
prychnęłam.
- Już mi się udało. Przecież widzę jak się zachowujesz.-
założyłam ręce na piersi, czekając na jego reakcję. Uśmiechnął się pod nosem,
po czym zrobił krok w moją stronę.
- Czy ty naprawdę myślisz, że będę o Ciebie zazdrosny?-
spytał lekceważąco. Nie odpowiedziałam. - Jesteś taka naiwna.- prychnął pod
nosem, a ja poczułam skurcz w brzuchu.
- Ja to widzę, nie jestem ślepa.- A co jeśli to wszystko
sobie ubzdurałam? Co jeśli on naprawdę nie jest zazdrosny? Przełknęłam wielką
gulę.
- Nie podobasz mi się.- rzekł po chwili. Zabolało. Chciałam
się w tej chwili rozpłakać, ale musiałam zostać silna.
- J-ja wiem swoje.- Kurwa, zająknięcie.
- Och, jąkasz się?- spytał ironicznie- A gdzie ta twoja
pewność siebie, kocie?- pogłaskał mnie po policzku.
- Nie nazywaj mnie tak.- Syknęłam w jego stronę, odtrącając
jego rękę.
- Będę robić to co chciał.- jego głos automatycznie się
zmienił. Teraz brzmiał szorstko i lodowato.- I żadna kujonica nie będzie mi
mówić co mam robić.- syknął w moją
stronę. Zabolało. Drugi raz.- Nie startuj do mnie. Nie jestem z Twojej ligi.- Nie
mogłam wydusić z siebie ani słowa. Po chwili zebrałam się w sobie i otworzyłam
usta, w celu wypowiedzenia kilku słow.
- Cytując ciebie: Będę robić to co chciała.- wyprostowałam
się, patrząc w jego tęczówki, w których mogłam dostrzec rozbawienie. Prychnął pod
nosem, po czym odwrócił się i przekręcił
klucz w drzwiach. Kiedy je otworzył, przekręcił głowę, tak, aby na mnie spojrzeć.
- 1:0 dla Ciebie, kocie.- powiedział w moją stronę, po czym
mrugnął do mnie okiem i tyle go widziałam. Co to ma niby znaczyć? Zdezorientowana i
jednocześnie zaskoczona jego nagłą zmianą nastroju nie mogłam wykonać
najmniejszego ruchu. Co się przed chwilą stało?! Ugh... On jest taki...
popieprzony.
____________________________________________________________________
Haha, spieprzyłam xD Boże, no to teraz ciekawe co będzie dalej, bo sama nie wiem xDD Hahah <3 Cała ja <3 Dobra, coś wymyślę do soboty xD
Dziękuję wam za komentarze! *O*
Czytasz = komentujesz = uśmiech wywołujesz
Super i wcale go nie spieprzyłaś. Zastanawia mnie tylko zachowanie Lou. Jest taki popieprzony, ale ma to swoje uroki. Mam nadzieję, że będziemy razem. Czekam na nn z niecierpliwością. Do następnego
OdpowiedzUsuńświetne
OdpowiedzUsuńzajebiste *o*
OdpowiedzUsuńnexta dawaj ! <3