Właśnie opierałam się o szkolną szafkę, cały czas wpatrując
się w Niego. Stał ze swoją grupką, co
chwile śmiejąc się. Louis i jego ekipa zawsze należeli do tych
popularniejszych. A ja? Byłam kujonicą, o której istnieniu nawet nie wiedzieli.
Mam długie brązowe włosy i ładną cerę oraz nie mogę narzekać na swoją sylwetkę.
Jednym słowem byłam ładna i dobrze o tym wiedziałam. Lecz dla Nich nie liczyło
się jak dziewczyna wygląda, tylko czy należy do tych popularniejszych. Nagle Louis przekręcił głowę tak, że spojrzał
prosto na mnie. Automatycznie spuściłam
głowę i spaliłam buraka, ponieważ wiedziałam, iż zauważył, że się wpatrywałam w
niego cały czas. Najgorsze było to, że wiedziałam, że Tomlinson jest łamaczem
serc, a i tak byłam zakochana w tym idiocie. Od dwóch lat cały czas o nim myślę
i nie mogę przestać. Zawsze się bałam powiedzieć komukolwiek o moich uczuciach,
wiedząc, iż zostanę wyśmiana. Westchnęłam cicho i kolejny raz na Niego
spojrzałam. Nagle poczułam silne ukłucie w sercu i już po chwili mogłam poczuć
przechodzący przeze mnie prąd. Poczułam, że w tej chwili mogę zrobić dosłownie
wszystko. Nie wiedziałam co się dzieje, ale nim zdążyłam cokolwiek zrobić to
już robiłam kroki do przodu, jednocześnie zbliżając się do Niego. Kiedy już stanęłam
przed Jego grupką ich rozmowy automatycznie ucichły. Spojrzeli na mnie
zdezorientowani, ale widziałam w ich oczach pewność siebie. Kuźwa, co ja robię?
- W czymś Ci pomóc, kocie? – odezwał się Louis. Na dźwięk
jego głosu moje serce automatycznie przyśpieszyło. Raz kozie śmierć.
- M-możemy porozmawiać?- spytałam niepewnie, a w odpowiedzi usłyszałam ich cichy śmiech.
- Nie mam przed nimi – wskazał palcem na swoich kolegów-
żadnych tajemnic. Jak chcesz coś powiedzieć to zrób to teraz.- w jego głosie
wyczułam pewność siebie.
- Nie ważne już.- mruknęłam pod nosem. Chciałam już odejść,
ale poczułam mocny uścisk w łokciu. Odwróciłam się i spojrzałam w Jego oczy.
- Mów.- jego głos był stanowczy. Wyrwałam się lekko z jego
uścisku i spuściłam wzrok na podłogę.
- Uhm..- zawiesiłam się. Teraz nie ma odwrotu.- Podobasz mi
się.- burknęłam pod nosem. Podniosłam głowę, aby na Niego spojrzeć i
zauważyłam, że wpatruje się we mnie intensywnie. Po chwili wybuchnął głośnym śmiechem, a w jego ślady
poszli Jego koledzy. Poczułam jak moje nogi robią się jak z waty.
- Myślisz, że jesteś jedyną dziewczyną, której się podobam? -
zakpił ze mnie.- Proszę, przestań, bo brzuch mnie zaraz rozboli.- zaśmiał się
jeszcze głośniej, łapiąc się za brzuch. Poczułam na sobie spojrzenia całej szkoły
przeszywające mnie na wylot. Obróciłam się wokół własnej osi i dostrzegłam, że
każdy się ze mnie śmieje. Zrozumiałam, że musieliśmy głośno mówić. Poczułam łzy
w moich oczach i nie czekając na nic dłużej, pobiegłam w stronę toalet.
Nienawidzę tej szkoły.
~~~
Właśnie siedzieliśmy na lekcji biologii. Pani od piętnastu
minut tłumaczyła nam o bezkręgowcach, ale ja już na początku się wyłączyłam.
Ten dzień zaczęłam beznadziejnie i wiedziałam, że nic gorszego się już nie
stanie, więc nieuważanie na lekcji to dla mnie w tej chwili nic strasznego.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi naszej klasy. Zdezorientowana nauczycielka
odchrząknęła cicho i poszła w kierunku hałasu, aby potem zniknąć za drzwiami. Od
razu kiedy wyszła z pomieszczenia, poczułam jak ktoś rzucił we mnie kartką
papieru. Byłam pewna, że to Louis i jego paczka. Od tego incydentu rano nie
dają mi spokoju. Wyśmiewają się ze mnie i cały czas wytykają palcami.
Wywróciłam oczami i zaczęłam bazgrać długopisem w zeszycie, nie zwracając
najmniejszej uwagi na Nich. Po dwóch strasznie dłużących się minutach otworzyły
się drzwi. Zauważyłam jak nauczycielka wchodzi do klasy z jakimś nieznanym mi
chłopakiem.
- Kochani, to jest Matt. Jest on nowym uczniem, który będzie
uczęszczał do waszej klasy.- głos Pani Donaldson był łagodny i spokojny.
Spojrzałam na nowego i musiałam przyznać, iż był bardzo przystojny. Matt uśmiechnął się do nas promiennie i
ruszył w stronę ławek, a że tylko koło mnie było wolne miejsce to przysiadł się
do mnie . I przyznam szczerze, iż tego nie żałuję. Uśmiechnęłam się do niego
najszerzej jak umiałam, na co on odpowiedział mi tym samym. Kiedy usiadł na
krześle koło mnie, wyciągnął do mnie rękę, na co ja od razu zareagowałam tym
samym.
- Matt.- przedstawił się, pokazując szereg swoich białych
ząbków.
- [T.I].- zaśmiałam się cicho. Po chwili wzięłam swój długopis w rękę,
próbując skupić się na spisywaniu z tablicy notatek. Co chwilę zerkałam w
stronę Nowego i co jakiś czas nasze spojrzenia się spotykały, na co
reagowaliśmy cichym chichotem. Założyłam pasemko włosów za ucho i kątem oka
dostrzegłam jak Louis wpatruje się we mnie intensywnie. Automatycznie spojrzałam
w jego stronę, na co on od razu spuścił swój wzrok na zeszyt. Zdezorientowana
ponownie przekręciłam głowę, aby spojrzeć na tablicę. Co się przed chwilą
stało?
~~~
-[T.I]!- usłyszałam wołanie mojego imienia. Automatycznie
się odwróciłam i dostrzegłam biegnącego w moją stronę Matt’a. Zaśmiałam się
dźwięcznie, jednocześnie ciesząc się, iż go ponownie tego dnia widzę. Przez te
sześć dni nieźle się zżyliśmy i mogłam
powiedzieć, że idziemy w dobrym kierunku. Widzę w nim dobrego przyjaciela i
wiem, że ta przyjaźń będzie trwała wieki. Jedyne co mnie niepokoiło przez te
dni było zachowanie Louis’a. Cały czas, kiedy Matt był przy mnie, miałam
wrażenie, iż zabija go wzrokiem. Wydaję mi się, że mój wzrok już mi plata
figle. Raz kiedy szliśmy przez stołówkę, Louis ‘niechcący’ wylał na niego sok.
Naprawdę nie wiedziałam o co Mu chodziło, ale nie wnikałam. Po chwili Mathew znalazł
się przede mną.
- Idziesz na piechotę?- zapytał mnie, na co ja pokręciłam
przecząco głową.- Autobus?- przytaknęłam, uśmiechając się lekko.- Mogę Cię
odprowadzić, jeśli chcesz.- powiedział śmiało. Już miałam się zgodzić, kiedy
nie wiadomo skąd przed nami wyrósł Tomlinson.
- Odprowadzę ją. Ty idź do domu.- rzekł do niego Louis.
Wpatrywałam się w niego zdezorientowana i zszokowana. Mogłam przysiąść, iż znowu zabijał Matt’a wzrokiem.
- Uhm .. Ok. Na razie [T.I].- uścisnął mnie na pożegnanie,
po czym pośpiesznie się wycofał, zostawiając mnie całą osłupiałą z Nim.
Odwróciłam się w Jego stronę i założyłam ręce na piersi.
- Mogę się dowiedzieć co ty kurwa robisz?- byłam wkurzona.
Co on w ogóle odwalał? Czy .. on był zazdrosny? Nie, na pewno nie. Masz jakieś
urojenia [T.I].
- Myślałem, że ucieszysz się, że Cię odprowadzę, kocie.- na
jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech, którego szczerze nienawidziłam.-
W końcu Ci się podobam.- mrugnął do
mnie, a ja poczułam jak wzbiera się we mnie gniew. Wcześniej się do mnie nie
odzywał, nawet nie wiedział o moim istnieniu, a teraz to co?
- Spierdalaj.- popchnęłam Go, po czym Go wyminęłam. Skierowałam
się ku wyjściu. Co jeśli on był naprawdę zazdrosny? Ale przecież to jest
niedorzeczne! A może? Wiem jedno. Trzeba to sprawdzić.
___________________________________________________________
Coraz mniej komentarzy D:
Czytasz = komentujesz = uśmiech wywołujesz
Hahaha. Louisek zaczął tracić grunt pod nogami więc wziął się w garść. Mam nadzieję tylko,że przejrzę na oczy i jednak wybiorę Matt'a a nie zapatrzonego w sobie kolesia za szkoły (nawet tak przystojnego!)
OdpowiedzUsuńHahah, jeeestem pierwsza!
Super jak zawsze
OdpowiedzUsuńSuper. Cieszę się, że coś jest. Codziennie wchodziłam z nadzieją. Imagin świetnie się zapowiada. Mam nadzieję, że wybiorę mądrze. Jestem ciekawa co na to Louis, że go odepchnęłam i co mu odbiło. Pozdro
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńSuper czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńawww... *.*
OdpowiedzUsuńJak on mógł tak do niej powiedzieć.
Biedna... no ale odważna też (bo podeszła do nich) jest nie powiem.
Louis jest w niej zakochany tylko się nie chce przyznać prawda?
I jaki zazdrosny! Aw!
Kocham Cię za to, że mu nie uległa i nie poszła z nim skoro wcześniej przy 'kolegach' tak na nią zareagował. Musi się trochę postarać... :)
Czekam na 2 część, mam nadzieję, że dodasz niedługo.
U mnie nowy, mam nadzieję, że skomentujesz. http://sherlitta.blogspot.com
a no i dołączam się do obserwatorów :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ! :))
OdpowiedzUsuńhttp://lili-buntowniczka-1d-story.blogspot.com/