sobota, 5 października 2013

Louis cz.7

Siedziałam skulona, co chwilę słysząc obelgi Louis’a kierowane do Matt’a. Miałam zamknięte oczy, nie chcąc widzieć Tego. Lecz mimo przymkniętych powiek, wiedziałam, iż Tomlinson uderzał Matt’a,  wszędzie gdzie się dało, nie panując nad tym. Tym razem go nie powstrzymam. Niech Matt zapłaci za to co chciał mi zrobić. Oplatałam swoje ciało najmocniej jak umiałam, gdyż cały czas nie miałam na sobie bluzki, a nie odważyłam się, aby wstać i ją wziąć. Wmawiałam sobie cały czas, że to jest tylko zły sen, z którego zaraz się wybudzę. Nagle poczułam rękę na moim ramieniu. Automatycznie zareagowałam, wzdrygając się i podnosząc głowę. Zauważyłam Jego oczy i już wiedziałam, że jestem bezpieczna. Lecz mimo tego uczucia i tak kolejna fala łez wydostała się na zewnątrz. Louis od razu oplótł mnie swoimi silnymi ramionami.
- Cii.. Wszystko jest już dobrze.- zaczął uspokajającym głosem.
- O-on chciał..- nie mogłam dokończyć tego zdania, czując jak w moim gardle formuje się duża gula.
- Nic nie mów. Zapomnij o tym.-szepnął mi na ucho, po czym podniósł się i poszedł w kierunku mojej bluzki. Dopiero teraz mogłam zauważyć, że Matt zniknął. Zapewne uciekł. Bał się go. Louis podniósł moje ubranie, podczas gdy ja cały czas oplatałam swoje ciało rękoma. Tomlinson zbliżył się do mnie i już chciał mi podać bluzkę, kiedy zobaczył,  że jest rozerwana. Wydostałam z siebie stłumiony szloch, po czym zakryłam swoją twarz dłońmi. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Upokorzona, brudna i zraniona. Po chwili poczułam coś miękkiego na moich ramionach. Podniosłam głowę i zauważyłam, że Louis oddał mi swoją bluzę, po czym zapiął mi ją, aż po szyję. Wyciągnął w moją stronę rękę, a ja drżącą ręką ją sięgnęłam. Po tym jak wstałam, od razu się w niego wtuliłam, cicho szlochając w jego koszulę. Louis na początku wydawał się zdziwiony moim gestem, ale po chwili oplótł mnie mocno, jakby bał się, że mogę zaraz uciec.
- Cii.. Nie płacz. On Ci już nic nie zrobi. Obiecuję.- szepnął mi do ucha, chcąc, abym się uspokoiła. Na marne. Zaczęłam jeszcze bardziej szlochać. Zaczął mnie lekko kołysać.- Odwiozę Cię do domu.-szepnął, a ja automatycznie drgnęłam. Louis to poczuł, po czym mocniej mnie oplótł.
- N-nie chcę jechać do d-domu.- zaczęłam się jąkać. Nie mogłam tam wrócić w takim stanie.
- Możemy pojechać do mnie.- jego głos był niewiele głośniejszy od szeptu.
- A twoi r-rodzice?- spytałam niepewnym głosem.
- Spokojnie, nie ma ich. Chodźmy już. Jest coraz zimniej.- powiedział, po czym puścił mnie i chwycił za dłoń. Skierowaliśmy się ku parkingu.  Na moje szczęście był pusty. Wsiedliśmy do samochodu, po czym ruszyliśmy. Po pięciu minutach nasunęło mi się jedno pytanie.
- Louis.- zaczęłam, na co on spojrzał na mnie pytająco.- C-co ty tu robiłeś? Skąd się w ogóle tu wziąłeś?- spytałam niepewnie. Tomlinson ponownie przekręcił głowę, aby patrzeć na jezdnię.
- Musiałem załatwić jeszcze pare papierkowych spraw.-westchnął. Poczułam się głupio. Przecież on mnie wtedy obronił, dlaczego to ON musiał zostać wywalonym?
- D-dziękuję. Za wszystko.- szepnęłam drżącym głosem, po czym od razu popatrzyłam w prawo, aby popatrzeć na krajobraz.  Louis się już nie odezwał, za co byłam mu cholernie 
wdzięczna.

                                                           ~~~

Obudziły mnie promienie słoneczne, które bezlitośnie zaczęły mnie razić. Mruknęłam niezadowolona, po czym niechętnie usiadłam, przetarłam oczy i popatrzyłam przed siebie. Zszokowana, zaczęłam się rozglądać. Gdzie ja jestem? Nagle wszystkie wspomnienia z wczorajszego dnia uderzyły mnie niczym z procy. Poczułam jak zaczynają mnie piec oczy. Szybko wzięłam pare głębokich oddechów, aby się uspokoić. Nie mogłam się rozpłakać. Nie teraz. Ściągnęłam z siebie kołdrę, po czym wygramoliłam się z łóżka. Zdziwiłam się, ponieważ miałam na sobie bluzkę Louis’a, która sięgała prawie do moich ud oraz majtki. Przypomniałam sobie nagle, że wczoraj, Tomlinson mi dał swoją bluzkę, a ja poszłam potem pod prysznic. Poczułam natychmiastową ulgę, uświadamiają sobie, że Louis mnie nie rozbierał i nie przykrywał kołdrą. Zrobiłam pare kroków, po czym chwyciłam za klamkę i już po chwili znajdowałam się na dole. Musiałam przyznać, iż Louis miał piękny dom. Mogłam śmiało powiedzieć, że jego mieszkanie wyglądało jak luksusowa willa.
- Wstałaś już.- podskoczyłam na dźwięk Jego głosu, po czym odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o framugę drzwi, które prowadziły do kuchni.- Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć.-powiedział, a ja machnęłam ręką, po czym lekko się zaśmiałam.
- Powinnam już chyba wracać do domu. Rodzice się zapewne niepokoją. – zaczęłam niepewnie.
- Najpierw powinnaś chyba coś zjeść.- Louis podniósł jedną brew do góry, a ja nieśmiało przytaknęłam. – Ale najpierw ubierz na siebie jakieś spodnie. Cholernie mnie rozpraszasz.- zeskanował moją sylwetkę z dołu do góry, a ja poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Przygryzłam niepewnie wargę i nie zwracając na niego żadnej uwagi, sprawnie go ominęłam, kierując się do kuchni.
- A więc to tak się bawimy.- usłyszałam za plecami jego rozbawiony głos. Przybliżyłam się do stołu, po czym usiadłam na jednym z krzeseł i czekałam. Louis wpatrywał się we mnie rozśmieszony, a po chwili skrzyżował swoje ręce na piersi.- Mam rozumieć, że czekasz na śniadanie?- prychnął rozbawiony, na co ja przytaknęłam z uśmiechem głową. Louis pokręcił z dezaprobatą głową, po czym skierował się ku lodówce. Otworzył ją i wyjął potrzebne składniki, a ja widząc bitą śmietanę otworzyłam szerzej oczy. Poczułam jak moje kubki smakowe zaczynają działać. Louis odwrócił się do mnie i powiedział, że zaraz wraca, z czego ja od razu skorzystałam. Wstałam pośpiesznie z krzesła, podchodząc do blatu, aby sięgnąć po śmietanę. Już po chwili mogłam poczuć jej smak. Zamknęłam oczy, rozkoszując się nią. Inni mają obsesję na punkcie boysbandów czy innych piosenkarzy. Ja natomiast szaleję za bitą śmietaną. Kiedy chciałam sobie nałożyć kolejną porcję do ust, poczułam silne ręce które oplotły mnie wokół talii.
- Chcesz zjeść to wszystko sama?- zaakcentował ostatnie słowo,  na co ja śmiało przytaknęłam głową, ciągle stając tyłem do niego.- Nie podzielisz się?- szepnął mi do ucha, a ja zaśmiałam się cicho. Jak chce, to ma. Odwróciłam się do niego przodem, po czym prysnęłam śmietaną prosto w jego twarz. Szybko rozsmarowałam mu ją po twarzy, po czym nie czekając na nic dłużej, pobiegłam jak najszybciej się dało. Skierowałam się ku salonu i najszybciej jak mogłam uciekłam za kanapę. Louis dobiegł do kanapy naprzeciwko mnie i stanął za nią.
- I tak nie uciekniesz.- zaśmiał się łobuzersko. Parsknęłam śmiechem, bo tak naprawdę to dopiero teraz mogłam zobaczyć jak wygląda.
- Boże, komicznie wyglądasz.- zaśmiałam się jeszcze raz, na co on wywrócił oczami. Spojrzałam na niego znowu i tym razem nie mogłam się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem. Chwyciłam się za brzuch, skulając się i cały czas się śmiejąc. Po chwili poczułam silny uścisk wokół mojej talii, a już po paru sekundach zauważyłam jak moje nogi oderwały się od podłogi. Pisnęłam zaskoczona, na co Louis się zaśmiał. Przełożył mnie tak, że teraz zwisałam mu przez ramię.
- Puszczaj mnie!- wykrzyknęłam między salwami śmiechu, na co on zareagował parsknięciem śmiechem.
- Skoro chcesz.- powiedział, a ja nim się obejrzałam, leżałam już pod nim na szerokiej kanapie. Louis trzymał moje nadgarstki nad moją głową, więc nie miałam zbyt dużej możliwości ruchu.
- Dalej jesteś brudny od śmietany.- zachichotałam.
- A przez kogo?- podniósł rozbawiony swoją brew do góry, a ja udając poważną wzruszyłam ramionami, co miało oznaczać, iż nie mam pojęcia. Parę sekund później poczułam jak atmosfera się zmienia. Wpatrywaliśmy się w siebie w zupełnej ciszy.
- Dalej nie masz na sobie spodni.- szepnął. Już otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, kiedy poczułam na nich coś miękkiego. Jego usta. Na początku byłam zdezorientowana, ale potem, gdy zrozumiałam co się dzieje,  bez zastanowienia oddałam pocałunek. Louis puścił moje nadgarstki, po czym zjechał jedną swoją ręką na moje uda i zaczął jeździć nią w dół i w górę. Chwyciłam go za włosy i lekko pociągnęłam, a z jego ust wydobył się cichy jęk. Całowaliśmy się tak namiętnie, jakby zaraz był koniec świata.  Nim się obejrzałam,  nie miałam już na sobie swojej bluzki i zostałam w samej bieliźnie. Louis spojrzał na moje ciało.

- Taka piękna ..- szepnął i ponownie wbił się w moje usta z zachłannością. Zaczął schodzić z pocałunkami w dół. Najpierw szyja, potem dekolt. Zjechał aż do brzucha i zaczął się zbliżać do Tego miejsca. Poczułam jak wzbiera się we mnie pożądanie, ale czy byłam na to gotowa? Odpowiedź zdecydowanie brzmi tak.

__________________________________________________________________
Hahaha <33 Powiem tak: Sprawnie ominę opisanie sceny +18 xD Bo następna część się zacznie kiedy będzie już po :D No bo nie umiem opisywać takich scen, a nie chcę popsuć imagin'a xD Mam pytanie. Chcecie, aby następna część była ostatnią, czy jeszcze pare żeby było? :P Bo jak chcecie koniec, to śmiało piszcie! :D :* Nie chcę was zanudzać xd

Czytasz = komentujesz = uśmiech wywołujesz



5 komentarzy:

  1. Nie kończ jeszcze! To jest cudowne *-*
    Czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurczaaaaki meeega <333
    Nie kończ jeszcze, ale po tym chciałabym taki kilku partowiec z Harrym *.*
    Kochaam <3

    + onlyyouharrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie kończ. To jest świetne. Kocham to. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie kończ, zajebiste. czekam na nexta x

    OdpowiedzUsuń