niedziela, 13 października 2013

Louis cz.9

Leżałam bezczynnie na łóżku, tępo patrząc się w sufit. Dalej nie mogłam uwierzyć, że Louis mnie tak potraktował. Myślałam, że mu naprawdę na mnie należy, ale najwidoczniej byłam w wielkim błędzie. Rozkochał mnie w sobie, aby wrócić do szkoły. Dobrze wiedział, że jak się do siebie zbliżymy to pójdę do dyrektora i mu powiem prawdę. Jedna rzecz mnie zastanawia od wczoraj. Skoro ma mnie gdzieś, to czemu mnie bronił? Czemu najpierw okłamał dyrektora i powiedział, że nie mam z tym nic wspólnego? Czemu mnie po prostu nie zostawił w spokoju? Wzięłam głęboki oddech i głęboko westchnęłam. Co ja takiego zrobiłam, że muszę przez te całe piekło przechodzić? Całe życie byłam grzeczna, miałam dobre oceny, nigdy nie zrobiłam nikomu krzywdy. A Bóg? Ma mnie w głębokim poważaniu. Jestem już do tego przyzwyczajona, że nikogo nie interesuje moja osoba, ale będąc tamtego dnia z Louis’em poczułam, że jednak los się do mnie uśmiechnął. No cóż ..Byłam w błędzie. Znowu.
- [T.I]! Ktoś do Ciebie!- usłyszałam głos mojej mamy dobiegający z dołu. Jęknęłam i przykryłam twarz poduszką. Dlaczego wszyscy  po prostu nie dadzą mi spokoju?
- Niech tu przyjdzie!- odkrzyknęłam niewyraźnie i ledwo słyszalnie, ale nie obchodziło mnie to.  Przewróciłam się na bok, tyłem do drzwi. Kogo do jasnej cholery tu niesie? Przecież nikt mnie nie odwiedzał od.. właśnie. Od kiedy? Dwóch lat? Czterech? Usłyszałam kroki, które z sekundy na sekundę stawały się głośniejsze. Westchnęłam i dmuchnęłam powietrzem na czoło, aby odsłonić grzywkę z oczu. Usłyszałam jak drzwi się otwierają, a zaraz potem zamykają.
- Kimkolwiek jesteś, daj mi spokój.- burknęłam niewyraźnie, ciągle trzymając poduszkę przy twarzy. Nieznajomy mnie jednak nie posłuchał, tylko dalej szedł w moją stronę i po chwili położył na moim ramieniu swoją dłoń. Automatycznie usiadłam i odwróciłam się przodem do.. Niego. Otworzyłam szerzej oczy, nie spodziewając się Jego w moim pokoju. Wpatrywał się we mnie z bólem i ze skruchą. Szybko wstałam i stanęłam przed nim.
- Co ty tu kurwa robisz?- syknęłam, po czym walnęłam go mocno w klatkę piersiową. Louis nawet się nie wzdrygnął, tylko chwycił moje nadgarstki , jednocześnie blokując moje ruchy.
- Uspokój się.- szepnął łagodnie. Normalnie to bym go posłuchała, ale byłam zbyt wkurzona, aby się uspokoić. Zaczęłam się wyrywać, lecz Louis nawet się tym nie przejął. Fakt, był silniejszy.
- Zostaw mnie Tomlinson.- syknęłam i spojrzałam się prosto w jego oczy. Po chwili usłyszałam jego śmiech. Zaraz.. Co? Czy on coś ćpał?
- Jedziemy po nazwiskach? Zaczyna się robić groźnie.- zaśmiał się kolejny raz, a ja słysząc jego słowa prychnęłam lekko śmiechem.  Od razu siebie skarciłam i ponownie przybrałam kamienny wyraz twarzy.- Proszę Cię. Nie bądź zła.- zaczął i chciał już kontynuować, ale ja mu przerwałam prychnięciem.
- Mam nie być zła?- syknęłam mu prosto w twarz.- Wykorzystałeś mnie. Jesteś jak każdy inny facet. Idiota, który nie ma sumienia i uczuć.- ponownie spróbowałam się wyszarpać, lecz widząc, iż Louis nie odstąpi cicho westchnęłam i przeniosłam wzrok na okno. Tomlinson chwycił mnie za podbródek, jednocześnie sprawiając, abym na niego spojrzała.
- Słuchaj mnie teraz uważnie.-szepnął.- Ja nie chciałem tego zrobić.  Fakt, na początku miałem taki plan, aby Ciebie we mnie rozkochać -prychnęłam.- ale nic z tego nie wyszło, gdyż  naprawdę się w Tobie zakochałem. Nigdy nie czułem takiego czegoś i nie wiem jak mam się zachowywać. Razem z moimi kumplami wykombinowaliśmy ten plan i wtedy w szkole byłem przekonany, że to było tylko jakieś zauroczenie.  Lecz kiedy Cię zobaczyłem na korytarzu, chciałem Cię wziąć w ramiona i już nigdy nie puścić – przeniósł wzrok na swoje buty, po czym mnie puścił. Ja jak zaczarowana wsłuchiwałam się w jego słowa i nawet nie miałam zamiaru uciekać.-ale nie mogłem.- dokończył zdanie.- Kiedy koło Ciebie przeszedłem, widziałem te zbierające się łzy w Twoich oczach. Poczułem mocny uścisk w sercu i już chciałem się cofnąć, kiedy zobaczyłem, że zdążyłaś już uciec. – ponownie spojrzał w moje oczy.- Proszę Cię. Nie  znienawidź  mnie. Cholernie Cię kocham i obiecuję, że przy najbliższej okazji powiem wszystkim o Tobie. O nas.- szepnął, a ja nie mogąc się powstrzymać, rozpłakałam się i wpadłam w jego ramiona. Louis mocno mnie objął i pocałował moje włosy. W tej chwili poczułam się kochana i bezpieczna.

                                                          ~~~

Zamknęłam niepewnie szafkę, po czym odwróciłam się przodem do przechodzących koło mnie uczniów. Odkąd Louis powiedział jego paczce co między nami jest, zaczęli się na mnie dziwnie patrzeć. A co jest w tym najgorsze? Nie wiadomo jak, nie wiadomo kiedy, wszyscy się o tym dowiedzieli. Dosłownie. Co chwilę czuję mordercze spojrzenia na sobie, które w większości należały do płci żeńskiej.  Nie dziwię się im, gdyż Louis był naprawdę niezły. Uśmiechnęłam się na samą myśl. Zrobiłam dwa kroki do przodu, gdyż nie mogłam zrobić więcej, ponieważ stanęli przede mną Oni. Przewróciłam oczami i popatrzyłam na nich z wyczekiwaniem. Nie odzywali się, tylko uśmiechali głupkowato.
- Czego chcecie?- burknęłam, na co oni od razu zareagowali.
- Chodź, pokażemy ci coś.- jeden z nich chwycił mnie lekko za nadgarstek i zaczął mnie prowadzić. Chcąc czy nie chcąc, musiałam za nimi iść. Omijaliśmy uczniów, którzy wpatrywali się w nas dziwnie. Akurat się im nie dziwię. Taki widok nie jest z reguły normalny. Nagle stanęliśmy. Zdezorientowana zaczęłam się rozglądać za czymś, co mieli mnie pokazać. Zauważyłam, że znajdujemy się na tyłach szkoły.  Jeden z nich odwrócił się do mnie przodem i pokazał ręką, abym zrobiła krok w przód i żebym się wychyliła zza ściany, która znajdowała się przed nami. Tak więc zrobiłam. Niepewnie się przesunęłam do przodu i spojrzałam na obraz za ścianą. Nagle poczułam jak moje serce staje w miejscu. Poczułam jak moje ciało sparaliżowało i już nie mogłam się ruszyć. Niecałe 5 metrów przed nami Louis całował się z jakąś tanią blondyną. Nie.. Nie wierzę. To tylko sen, z którego zaraz się wybudzę.
- Pamiętasz jak powiedzieliśmy Tobie, że czeka Cię kara za wywalenie Jego ze szkoły?- szepnął mi jeden na ucho, a ja się wzdrygnęłam i zamknęłam oczy, chcąc uspokoić swój oddech.- Ty naprawdę myślałaś, że on Ciebie kocha?- zaśmiali się głośno.- Louis nie jest zdolny do miłości. On jest typem kobieciarza. Zapamiętaj to sobie.- nie słuchałam ich dalej, tylko ruszyłam przed siebie, kierując się ku Nim. Byłam wściekła, zdeterminowana i oszukana.

                                         *Perspektywa Louis’a*

-Louis, możemy porozmawiać?- usłyszałem kobiecy głos. Odwróciłem się i spojrzałem w Jej oczy. Przewróciłem oczami, po czym ją wyminąłem.
- Nie mamy o czym rozmawiać, Karen.- rzuciłem na odchodne, lecz ona była sprytniejsza. Zręcznie mnie wyminęła i stanęła naprzeciwko mnie, jednocześnie zagradzając mi drogę. Westchnąłem i założyłem ręce na piersi.
-Zerwaliśmy ze sobą miesiąc temu. Już nic do Ciebie nie czuję, zrozum to w końcu.- odezwałem się poirytowany, lecz ona nie dawała za przegraną.
- Ale chodziliśmy ze sobą prawie rok!- pisnęła, a ja poczułem ból w okolicach uszu. Głupia, sztuczna blondyna. Co ja mogłem w niej widzieć?!- Proszę Cię, możemy ze sobą porozmawiać? Na tyłach szkoły.- zaczęła mnie błagać.
- Ale tylko na pięć minut.- wywróciłem oczami i nim się zorientowałem, zostałem przez nią prowadzony. Wiem jak tam dojść, nie musisz mnie ciągnąć! Po dwóch minutach znajdowaliśmy się w wymienionym wcześniej miejscu. Odwróciłem się do niej przodem i ponownie założyłem ręce na piersi.- Czego chcesz?- odezwałem się poirytowany. Karen spojrzała w lewo i zauważyłem jak kiwnęła głową. Spojrzałem w to samo miejsce, lecz niczego nie widziałem. Tomlinson, głupiejesz.
- Nie ma szans, żebyś do mnie wrócił?- odezwała się, robiąc krok w przód. Podniosłem do góry brew, po czym kiwnąłem przecząco głową. Westchnęła.- To w takim razie co powiesz na pożegnalny pocałunek? Proszę.- zamrugała oczami i chwyciła mnie za bluzkę. Westchnąłem i lekko pokiwałem twierdząco głową. Nie chcę tego, ale inaczej ona nie da mi spokoju. Nim zdążyłem mrugnąć, poczułem już jej usta na moich. Pocałowała mnie zachłannie, a ja niechętnie oddałem pocałunek. Czuję się, jakbym zdradzał [T.I]. Może dlatego, że ją zdradzasz, kretynie?! Odezwał się znienawidzony przeze mnie głos w mojej głowie. Już chciałem  to zakończyć, kiedy mocne szarpnięcie mi w tym pomogło. Lecz to co zobaczyłem przede mną wstrząsnęło mną doszczętnie.

- Jak mogłeś?! Jesteś pieprzonym idiotą i egoistą!- [T.I] chwyciła mnie za bluzkę i zaczęła krzyczeć przez łzy.- Że niby mnie kochasz, co?! Jesteś pierdolonym oszustem i nigdy, powtarzam, NIGDY się do mnie nie odzywaj!- krzyknęła mi w twarz, po czym poczułem jak mój policzek zaczyna mnie piec. To wszystko się działo tak szybko, że nie zdążyłem nawet zareagować kiedy stąd uciekła.  Kiedy wszystko do mnie dotarło było już za późno. Spieprzyłem wszystko.

____________________________________________________________________
Przedostatnia część! :P
Czemu mam wrażenie, że piszę coraz gorzej? X.X
Dziękuję za komentarze! :D Dacie radę dobić teraz do dziesięciu? <333

Czytasz = komentujesz = uśmiech wywołujesz











5 komentarzy:

  1. Genialne, ale Lou znowu spieprzyłeś, mam nadzieje że to naprawisz. Czekam na nn< 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Będą razem czuję to! A jeżeli nie to niech jedno z nich umrze! Albo oboje, tak będzie bardziej romantycznie i dramatycznie ;) Haha wiem dziwna jestem ;)
    Nie piszesz coraz gorzej, chociaż wiem jak to jest bo sama piszę i też twierdzę, że idzie mi coraz gorzej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie się doczekałam :)
    Nie no co Ty mówisz?! Świetnie piszesz ! <3
    Z niecierpliwością czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny i przeprasam że wcześniej nie skomentowałam Pozdro

    OdpowiedzUsuń