piątek, 16 sierpnia 2013

Liam cz.2

                                                                 Część 1.


Siedziałam na ławce w parku, patrząc jak Olivia szuka swojej koleżanki. Bawiły się w chowanego, gdyż to była ulubiona zabawa małej. Jest tak bardzo podobna do ojca .. Ten sam zarys szczęki, te same brązowe, hipnotyzujące oczy. Cholernie mi brakuje Liam’a. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to już minęło 7 lat, odkąd od niego odeszłam. Oczywiście czytałam o nim w gazecie, musiałam wiedzieć jak się trzyma. W pierwszych miesiącach było pełno artykułów o tym, jak go źle potraktowałam i o tym, jaka jestem straszna. Payne chodził cały czas przygnębiony, a jego oczy straciły ten wyjątkowy blask. Nikt nie wiedział o dziecku, dlatego ja wyszłam na tym najgorzej, ponieważ z każdym dniem przybywało hejterów.  Chciałam dla niego jak najlepiej, dlatego stwierdzenia typu  ,, Nigdy go nie kochałaś, dziwko. Chciałaś tylko jego pieniędzy!’’, strasznie mnie raniły. Wiedziałam, że muszę być silna, chociażby dla Olivii. Na szczęście, już po siedmiu miesiącach cała ta sprawa ucichła. Liam znowu chodził uśmiechnięty, a jego twarz przybrała kolorów. Z jednej strony, raniło mnie to, że beze mnie jest szczęśliwy, ale z drugiej, się cieszyłam,  że znów jest w swoim żywiole. Po trzech latach pojawiły się pierwsze plotki o tym, że Payne znalazł dziewczynę.  Lecz jak szybko się pojawiły, tak szybko ucichły. Potem był najgorszy moment. Po czterech latach, Liam wpadł w nałóg. Imprezował, pił i palił. Z każdym miesiącem chudł, aż w końcu wyglądał jak patyk. Kiedy czytałam o tym w czasopismach, moje serce rozdzierało się na milion kawałków. Nieraz byłam o krok do zadzwonienia do niego, aby przestał to robić. Aby powiedzieć mu, że nawet nie wie jak tym wszystkim mnie rani. Ale wiedziałam, że to może pogorszyć sprawę, dlatego milczałam. Obiecałam sobie, że dam mu spokój i nie skontaktuję się z nim w żaden sposób. Z każdym dniem widziałam jak to wszystko powoli go zabija. Lecz wszystko uległo zmianie 13 maja ubiegłego roku. To było równo 6 lat. Potem się zmienił. Przybrał  na wadze, rzucił palenie i nie chodził do klubów każdego wieczoru. Chłopaki mówili w wywiadach, że nie wiedzą, dzięki czemu przestał pić, ale ja to wiedziałam. Ba! Byłam tego pewna! Dziękowałam sobie w duchu za to, iż napisałam ten list, bo Bóg wie co by się stało, gdybym nie wpadła na ten pomysł. Od tamtej pory,  Liam był żywszy i weselszy. Powrócił mój kochany i wrażliwy Daddy. Dzisiaj chłopcy mają koncertować w Hiszpanii i szczerze powiedziawszy jestem przerażona, gdyż właśnie to miejsce wybrałam jako nowy dom. Popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 17:15. Chłopacy mają przylecieć o 17:40, dlatego powinnam wracać już do domu. Chciałam uniknąć przypadkowego spotkania. Nie wiedziałabym co im powiedzieć. A zwłaszcza Jemu. Wstałam z ławki i wzrokiem odszukiwałam Olivii. Nagle moją uwagę przykuła blond czupryna. Uśmiechnęłam się, jednocześnie się ciesząc, gdyż nie musiałam jej długo szukać. Jedyną cechą, którą po mnie odziedziczyła były  włosy. Tak samo błyszczące i gęste oraz ten sam kolor. Już chciałam iść w jej stronę, lecz zauważyłam, że koło niej stoi nieznajomy. Rozmawiali, co chwilę się uśmiechając. Na oko był w moim wieku. Szybkim i zdecydowanym krokiem poszłam w ich kierunku. Tyle razy mówiłam jej, aby nie rozmawiała z obcymi!
-Olivia! – zawołałam, podchodząc do niej. Nie patrzyłam na twarz mężczyzny, gdyż cała moja uwaga była skierowana na córkę. Uklęknęłam przed nią. - Mówiłam Ci, abyś nie rozmawiała z osobami, których nie znasz, kotku.- pogłaskałam ją po głowie, poczym wyciągnęłam w jej stronę rękę, którą chwyciła. Wstałam, przenosząc wzrok na osobę obok nas. Mężczyzna miał na sobie bluzę z kapturem oraz okulary przeciwsłoneczne, więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy. – Um .. Przepraszam, ale my już idziemy do domu. Dziękuję, że ją pan um .. zagadał, ale my już będziemy wracać. Do widzenia.- powiedziałam, cały czas patrząc na niego. Czekałam, aż się odezwie, ale po dziesięciu sekundach stwierdziłam, że nie otworzy ust, by coś powiedzieć. Wyminęłam go, cały czas trzymają Oliv za rękę.
- Dlaczego idziesz do domu? Dlatego, że się boisz spojrzeć Mu w oczy? Dlatego, że nie chcesz się z Nim spotkać? Dlatego, że myślisz, że bez Ciebie będzie Mu lepiej?- powiedział po chwili. Zamarłam. Wszędzie rozpoznam ten głos. Nic się nie zmienił..  Czułam jak czas się zatrzymuje. Powoli się odwróciłam napotykając jego wzrok. Już nie miał na sobie okularów, zdjął je. Nie mogę uwierzyć, że przede mną stoi On. Przeniosłam wzrok na Olivię, która najwidoczniej nic nie rozumiała. Uklęknęłam przed nią, spoglądając jej w oczy.
- Idź jeszcze na plac zabaw. Powrót do domu będzie trochę um .. opóźniony.- jak powiedziałam, tak zrobiła. Powoli wstałam, podchodząc do Niego bliżej.
- Boisz się tego, że gdy Go spotkasz, to On już nie będzie Cię kochał? Że nie będzie Cię już pamiętał?- jego głos był przepełniony bólem. Nie odezwałam się, wiedząc, że nie jestem w stanie wydusić z siebie chociażby jednego słowa. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Po chwili kontynuował.- Mogę Cię zapewnić, że On nigdy o tobie nie zapomniał. Kocha cię i nigdy nie przestanie.- poczułam jak moje nogi robią się jak z waty. – Gdybyś kiedyś we śnie poczuła, że oczy Jego już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz, iż żyć przestał.- Po chwili moje łzy zamieniły się w głośny płacz. Nie zwracałam uwagi na ludzi obok. W tej chwili liczył się tylko on. Już po chwili poczułam jego silne ramiona obejmujące mnie. Tak bardzo mi go brakowało. –Te siedem lat, były najgorszymi w moim życiu. Proszę, nie odchodź już nigdy więcej. Tak mocno się kocham.- szepnął mi do ucha. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Liam .. P-przepraszam .. Zrobiłam to wszystko dla ciebie.- łkałam.
- Cii .. Już jest wszystko dobrze. Teraz nie pozwolę Ci odejść. – szeptał uspokajająco, muskając ustami moje włosy.
- Nie było chwili bym o Tobie nie myślała. Z każdym dniem stawałam się coraz słabsza, gdyż ta miłość mnie zabijała.- Powiedziałam, nie jąkając się ani razu. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, a łzy nie chciały przestać lecieć.
- Byłaś wystarczająco silna, aby wychować naszą córkę. Poradziłaś sobie z tym wszystkim całkiem sama. Jest teraz mądra, jak po mamusi.- uśmiechnęłam się przez łzy.- i oczywiście piękna, jak po tatusiu.- dodał po chwili. Zaśmiałam się, odsuwając się trochę od niego, aby uderzyć go w ramię. Po chwili również się zaśmiał.- Żartuję. Urodę to zdecydowanie ma po mamusi. Piękna i nieskazitelna. Po prostu idealna. – uśmiechnął się, po czym założył jedno moje pasemko za ucho. Uśmiechnęłam się, przybliżając się do niego. Wiedział, co chcę zrobić. Już po chwili moje usta odnalazły jego. Liam objął mnie w talii, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Jeszcze nigdy się tak nie całowaliśmy. Ten pocałunek był pełen pasji i przepełniony  tęsknotą. Kiedy się oderwaliśmy od siebie, z trudem łapaliśmy oddechy.

- Chodź. Niech Olivia w końcu pozna swojego ojca.- wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do naszej córki. Zaśmiał się w odpowiedzi, a ja nie mogąc się powstrzymać od jego melodyjnego śmiechu poszłam w jego ślady.


_______________________________________________________________________

Chciałyście drugą część, więc proszę bardzo! <3 Dziękuję wam za komentarze, naprawdę wiele dla mnie znaczą ;* Mam nadzieję, że nie zawaliłam tej drugiej części xd Chociaż po mnie to tam wszystkiego można się spodziewać ;DD Przepraszam za błędy! ;**
Jeśli przeczytałaś to skomentuj, błagam ;P Naprawdę mnie to motywuje i wiem wtedy, że ktoś czyta mojego bloga <3

Kocham Was! <33












3 komentarze:

  1. Tak,zdecydowanie musi być taka jak tatuś. Definitywnie. Ah, sympatyczny początek weekndu. Liczę teraz na coś z Louisem,tak samo chwytającego za serce.

    I muszę Cię znaleźć za to co napisałaś czerwoną czcionką. Ostrzegałam.

    Czekam na kolejne. Życzę dużo pomysłów :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko! Jakie to piękne, cudowne, i niewiem co jeszcze. <3
    Prawie sie poplakalam..

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się z ich szczęścia. Super. Bardzo mi się podoba i cieszę się, że napisałaś drugą część. Życzę dużo wenki. Pozdro

    OdpowiedzUsuń